Barça w wersji Mini
Gdyby zapytać turystów odwiedzających stolicę Katalonii co sprawiło, iż wybrali to a nie inne miejsce jako cel swojej podróży, całkiem pokaźna grupa osób z pewnością wskazałaby tutejszy klub piłkarski jako jeden z głównych powodów. Oczywiście dla większości najważniejsze byłoby wciąż miasto, ze swoją niesamowitą architekturą oraz bujnym życiem nocnym i artystycznym. Jednak dla kibica piłkarskiego, nawet jeśli nie jest fanem Barçy, stadion Camp Nou wciąż jest jednym z kluczowych punktów w programie zwiedzania. Nie przypadkiem muzeum FC Barcelona jest drugim najczęściej odwiedzanym muzeum w całej Katalonii, zaraz po muzeum Pablo Picasso. Fakt ten przeraża wielu moich znajomych, którzy interesują się sztuką lub na przykład historią, ale daje jasno do zrozumienia, że wielu turystów wybiera Barcelonę również, lub głównie ze względu na Barçę. O ile takie miasta jak Liverpool czy Manchester kibice odwiedziliby głównie dla tamtejszych klubów piłkarskich, o tyle Barcelona oferuje im połączenie tradycyjnej turystyki z pasją do piłki nożnej.
Camp Nou jest stadionem wręcz gigantycznym, z chęcią przygarniającym przybyszy z całego świata niezależnie od tego czy na co dzień interesuje ich „Duma Katalonii” czy też nie. Ceny biletów nie są jednak tak przyjazne jak stadion – na atrakcyjniejsze mecze ligowe lub Ligę Mistrzów zaczynają się od ok. 70 euro. Na dzisiejszy, arcyważny dla Barcelony mecz z AC Milan, najtańsze wejściówki kosztują już 89 euro. Istnieje jednak alternatywa dla tych, których nie stać na taki wydatek lub znajdują się w mieście gdy akurat Barça rozgrywa mecz wyjazdowy w innym mieście.
Którego fana futbolu nie zainteresowałby mecz drużyny legendarnej, którą jeszcze nie tak dawno temu trenował Josep Guardiola, a o której sile niegdyś stanowili tacy piłkarze jak Carles Puyol, Xavi, Andrés Iniesta, Cesc Fàbregas czy Lionel Messi? A stadion tej legendarnej drużyny znajduje się nieopodal Camp Nou, po drugiej stronie ulicy Aristides Maillol! Mowa oczywiście o Barcelonie B, drugiej drużynie słynnego klubu. Tzw „Baby Barça” rozgrywa swoje mecze na mieszczącym około 15 tysięcy osób Mini Estadi, a jej skład stanowią głównie młodzi wychowankowie drużyny. Na co dzień rywalizują oni w drugiej lidze hiszpańskiej – Segunda División. Imponuje fakt, iż przeciwnicy tych młodych, utalentowanych piłkarzy, to przeważnie dorośli zawodnicy, nierzadko posiadający wieloletnie doświadczenie w pierwszej lidze. Średnia wieku Barçy B to zaledwie 21,28 lat.. Najstarszy jest 25-letni David Lombán, natomiast najmłodsi są 17-letni Alejandro Grimaldo oraz Kameruńczyk Jean Marie Dongou.
Dlaczego warto wybrać się na mecz zaledwie drugoligowej drużyny rozgrywany na o wiele mniej spektakularnym od Camp Nou obiekcie?
Pomijając cenę biletu – 8 euro, z pewnością warto zobaczyć w akcji piłkarzy, którzy być może za kilka lat będą stanowili o sile pierwszej drużyny Barcelony lub też innych klubów. Niekwestionowaną gwiazdą drużyny B jest 18-letni Katalończyk Gerard Deulofeu, którego styl gry wielu komentatorów określa jako połączenie umiejętności Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego. Deulofeu to prawonożny skrzydłowy lub też boczny napastnik. Jest piłkarzem niezwykle szybkim i kreatywnym oraz znakomitym dryblerem. W obecnych rozgrywkach jest już drugim strzelcem ligi z 18 bramkami na koncie. Deulofeu znany jest również ze swojej arogancji oraz boiskowego egoizmu, przez co jego zapał do gry w pierwszej drużynie jest często studzony przez sztab szkoleniowy pod wodzą Tito Vilanovy. Za niezwykle utalentowanych uznaje się również obrońców Marca Muniesę i Alejandro Grimaldo, pomocników Sergiego Roberto i Rafinhę oraz napastnika Sergio Araujo.
Jak wygląda futbol prezentowany przez zaplecze wielkiej Barçy? Otóż bardzo podobnie do tego co oglądamy w meczach pierwszej drużyny – podobny schemat gry, nacisk kładziony na posiadanie piłki i kontrolę nad meczem. Piłkarzy „Baby Barça” również cechuje świetne wyszkolenie techniczne. Z kolei brak doświadczenia sprawia, że starsi rywale mają więcej okazji strzeleckich niż goście przyjeżdżający na sąsiedni Camp Nou, co czyni wiele meczów Barcelony B niezwykle widowiskowymi. Dla przykładu ostatnie spotkanie przeciwko dość silnej Cordobie skończyło się wynikiem 4:3. W grudniu młodzi zawodnicy trenera Eusebio Sacristana mierzyli się też ze zdecydowanym liderem ligi, ekipą Elche. Z tej okazji Mini Estadi wypełnił się aż po ostatnie krzesełka, a na boisku po bardzo wyrównanym pojedynku piłkarze zremisowali 1:1. Atmosfera na stadionie była bardzo żywa, godna tak ciekawego meczu. Szczególnie ciekawie robiło się w momentach gdy w odpowiedzi na prowokacyjne przyśpiewki kibiców Elche, np. „Que viva España”, kilkanaście tysięcy ludzi odpowiedziało donośnym „I-Inde-Independència”.
Najlepiej jednak zobaczyć na własne oczy co prezentują młodzi koledzy Messiego i spółki oraz ich rywale na Mini Estadi. Poziom wyszkolenia technicznego i taktycznego zawodników na zapleczu pierwszej ligi hiszpańskiej jest naprawdę wysoki, zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że jest wyższy niż w polskiej Ekstraklasie. A takimi indywidualnościami jak Deulofeu Ekstraklasa z pewnością nie może się pochwalić. Oprócz Barcelony B w Segunda División występują również takie drużyny jak Real Madryt B czy też znany z występów w Lidze Mistrzów Villarreal z mistrzem Świata Marcosem Senną w składzie.
Do końca sezonu pozostało 6 meczów na Mini Estadi:
23 marca: Barcelona B – Huesca
6 lub 7 kwietnia: Barcelona B – Mirandés
20 lub 21 kwietnia: Barcelona B – Murcia
4 lub 5 maja: Barcelona B – Lugo
18 lub 19 maja: Barcelona B – Alcorcón
1 lub 2 czerwca: Barcelona B – Villarreal
Szczególnie ciekawie zapowiadają się ostatnie dwa pojedynki przeciwko silnym Alcorcón i Villarreal. Równie interesująco zapowiada się jedno ze spotkań wyjazdowych – małe Derby Katalonii Girona – Barça B zaplanowane na weekend 25-26 maja. Kibice walczącej o awans do Primera Division Girony są w dużej mierze również fanami Barçy, a fani ekipy z Barcelony z pewnością życzą Gironie upragnionego awansu.
Do zobaczenia na Mini Estadi!