„Estic molt feliç” – wywiad z Kamilem Syprzakiem.

Share:

Piłka ręczna nie była jego pierwszym sportowym wyborem. Z biegiem czasu wskoczyła jednak na podium i pozostawiła w tyle innych swoich wcześniejszych konkurentów: piłkę nożną, koszykówkę i siatkówkę. Podobnie było z dietą śródziemnomorską. Od czasu jej skosztowania nie zamieniłby jej na żadną inną. Hiszpania pojawiła się w jego życiu małymi kroczkami, dając subtelne sygnały, że na niego czeka. Po Mistrzostwach Świata w Katarze , kiedy to Reprezentacja Polski w piłce ręcznej pokonała reprezentację Hiszpanii, stolica Katalonii już wiedziała, że przeznaczeniem Kamila jest gra w zespole FC Barcelony.

IMG_20190120_150950Z Kamilem Syprzakiem, zawodnikiem FC Barcelony i reprezentantem Polski w piłce ręcznej rozmawiamy nie tylko o sporcie, ale także o życiu w jednym z najpiękniejszych miast świata – Barcelonie. Jakie hiszpańskie zwyczaje najbardziej go zaskoczyły? Które miejsca w Barcelonie poleca swoim fanom? Co widzi na hiszpańskim, a co na polskim niebie?

Kamil: A więc o czym będziemy rozmawiać ?

Redakcja: O Hiszpanii, Barcelonie i trochę o piłce ręcznej.

Kamil: Bardzo się cieszę, że nie będzie to monotematyczny wywiad tylko o piłce (uśmiech).

Spotykamy się przy okazji finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Po raz kolejny wspierasz tę szlachetną inicjatywę. W tym roku na aukcji można wylicytować Voucher na mecz FC Barcelony i spotkanie z Tobą po meczu w jednym z tapas barów w Barcelonie.

Ciesze się, że po raz kolejny mogliśmy wziąć razem z żoną udział w WOŚP. Podczas finału znani sportowcy, i nie tylko sportowcy, mogą włączyć się do pomocy potrzebującym. Chociaż na pewno większość z nas stara się pomagać cały rok, nie tylko w tym jednym, wyjątkowym momencie. Jednak bardzo fajne jest to, że w tym jednym dniu, raz do roku, wszyscy się jednoczymy i wspólnie możemy zrobić coś dla osób, które tego potrzebują. Cieszę się, że po raz kolejny mogłem wziąć w tym udział.

My również bardzo się cieszymy, że jesteście w tym dniu razem z nami w Barcelonie, w tutejszym sztabie WOŚP. Niestety, muszę z Tobą poruszyć temat piłki ręcznej.

Oczywiście. Nie ma problemu (uśmiech).

Chciałabym zapytać o Twoje początki gry w piłkę ręczną. Czy była ona Twoim pierwszym wyborem, świadomą decyzją ? Czy raczej przypadek sprawił, że pojawiłeś się na treningu ?

Ze sportem byłem związany od dziecka. Zawsze gdzieś była piłka, czy to przy nodze, czy to przy ręce. Trenowałem piłkę nożną, koszykówkę, siatkówkę i troszeczkę piłkę ręczną. Piłka ręczna dopiero na czwartym miejscu, w tyle za innymi dyscyplinami. Dopiero później wskoczyła na podium i z roku na rok coraz bardziej zaczynała wieść prym. Rozpocząłem pierwsze treningi z piłką w ręku, pierwsze rzuty na bramkę. Zaiskrzyło między mną i piłką. I tak to się właśnie zaczęło.

Przygodę z piłką ręczną rozpocząłeś w Płocku. Najpierw w MUKS 21, później w Wiśle Płock, gdzie Twoim trenerem był Cadenas Manolo, uznawany za jednego z najlepszych hiszpańskich szkoleniowców. Można więc powiedzieć, że to mogło być Twoje pierwsze zetknięcie się z hiszpańską piłką ręczną. Już wtedy miałeś plan, aby spróbować swoich sił w lidze hiszpańskiej ?

Tak, coś w tym jest. Trener Manolo zaszczepił we mnie tę iskierkę hiszpańskiego stylu piłki ręcznej. Na pewno bardzo dobrze nam się ze sobą współpracowało. Myślę, że to był jeden z kluczy, dzięki któremu trafiłem do FC Barcelony. Oczywiście było to poparte głównie dobrą grą na Mistrzostwach Świata w Katarze i podejrzewam, że to od tego się wszystko zaczęło. Parę miesięcy wcześniej doszło do pojedynku mojej ostatniej drużyny Wisły Płock z FC Barceloną, gdzie udało mi się też zanotować dobry występ. Takie były początki mojej przygody z ligą hiszpańską.

Długo wahałeś się, czy przyjąć ofertę klubu z Barcelony?

Oj nie (uśmiech). Owszem, były pewne obawy, czy sobie poradzę, bo rzeczywiście zostałem rzucony na głęboką wodę. Tak naprawdę w Płocku rozegrałem dopiero pierwszy, pełny sezon, gdzie mogłem grać po 50 minut w meczu. Trener budował we mnie zaufanie, a ja w nim. Z perspektywy czasu myślę, że dobrze sobie poradziłem w Barcelonie. Jestem z 3, 5 sezonu bardzo zadowolony. Po tym sezonie mój kontrakt się kończy, ale jeszcze nie wiadomo jak się rozstrzygnie moja przyszłość. Być może (do czego dążę) zostanę w tym klubie na dłużej.

Podpisanie kontaktu z FC Barceloną to nie tylko zmiana klubu sportowego, ale też przeprowadzka do nowego kraju, poznanie nowej kultury. Jak wyglądały Twoje początki w FC Barcelonie? Szybko zaaklimatyzowałeś się w klubie? Co było największą przeszkodą, barierą do pokonania?

Na pewno moje życie zmieniło się o 180 stopni. Miałem o tyle ułatwione zadanie, że wyjeżdżałem z Polski z moją żoną, Dagmarą. Na pewno wsparcie z jej strony było bardzo duże. Myślę, że to jest bardzo ważne, żeby przy tak wielkich zmianach mieć przy sobie bliską osobę, która w tych ciężkich momentach wspierała mnie i pomagała. We dwójkę można łatwiej znaleźć rozwiązania różnego rodzaju problemów. Co dwie głowy, to nie jedna (uśmiech). Pierwszy rok spędzonych w katalońskim klubie nie należał do najlepszych. Uważam jednak, że od pierwszych dni zaznaczyłem w klubie swoją obecność, pokazałem kolegom z drużyny, że tutaj jestem i będę walczył o miejsce w składzie.

A więc sportowa, zdrowa rywalizacja była…

Rywalizacja była i jak najbardziej, w każdym sporcie jest potrzebna. To działa tylko i wyłącznie na korzyść.

Przyjeżdżając do Barcelony znałeś już język hiszpański, czy dopiero tutaj rozpocząłeś naukę?

Nie znałem. Jedynie trochę z telenoweli, które z babcią oglądałem (uśmiech). Oczywiście jak się dowiedziałem, że zostały 3 miesiące do mojego przyjazdu do Hiszpanii, od razu intensywnie wziąłem się za naukę języka hiszpańskiego. Muszę przyznać, że nauka przyszła mi niespodziewanie łatwo. Teraz posługuję się językiem naprawdę poprawnie, zwracam uwagę na gramatykę i ortografię. Błędy na pewno są jeszcze popełniane, ale nie mam problemu z komunikacją.

Większość z nas rozpoczynała chyba naukę od telenowel (śmiech). A język kataloński?

Język kataloński też jest mi już bliski. Rozumiem naprawdę bardzo dużo. Są jeszcze lekkie problemy komunikacyjne. Cieszę się bardzo z tych posunięć, których dokonałem w pierwszym roku. Nie wiem czy kojarzycie Państwo, że na pierwszej konferencji prasowej powiedziałem kilka słów po katalońsku, co zrobiło na zgromadzonych dziennikarzach i trenerze niesamowite wrażenie, wręcz sensację. Tym posunięciem zyskałem przychylność wielu tutejszych kibiców.

„To dla mnie bardzo ważne, że mogę zaprezentować tutaj w Hiszpanii naszą piękna polską kulturę. I to jest niezwykłe, że mogę ludziom, którzy tu mieszkają i nie mają możliwości podróżowania opowiedzieć o naszym kraju. Trzeba przyznać, że nie jesteśmy państwem, które jest pierwszym, turystycznym wyborem dla ludzi z innych krajów. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że dzięki temu, iż gram za granicą, mam możliwość o naszej kulturze opowiedzieć.”

W BarcaTV opowiadałeś o polskich tradycjach świątecznych. W barze Polka przygotowywałeś i malowałeś pisanki. Już wtedy wypowiadałeś się bardzo swobodnie i płynnie w języku hiszpańskim.

Rzeczywiście. Nie zastanawiam się już teraz jak coś powiedzieć po hiszpańsku. Już nie tylko komunikuję się swobodnie z chłopakami na boisku, ale też z ludźmi, których spotykam na co dzień. Mogę rozmawiać po hiszpańsku tak naprawdę na wszystkie tematy. Odnośnie tych video, które Państwo oglądaliście, to też jest dla mnie bardzo ważne, że mogę zaprezentować tutaj w Hiszpanii naszą piękna polską kulturę. I to jest niezwykłe, że mogę ludziom, którzy tu mieszkają i nie mają możliwości podróżowania opowiedzieć o naszym kraju. Trzeba przyznać, że nie jesteśmy państwem, które jest pierwszym, turystycznym wyborem dla ludzi z innych krajów. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że dzięki temu, iż gram za granicą, mam możliwość o naszej kulturze opowiedzieć. Z tego co mi wiadomo, ten program cieszył się bardzo dużą oglądalnością.

Nie tylko katalońskim , ale też polskim kibicom przypadł on do gustu.
Mieszkasz w Barcelonie już ponad 3 lata, więc zapewne bardzo dobrze poznałeś już nasze urokliwe miasto. Gdybyś mógł polecić swoim polskim fanom miejsca warte odwiedzenia, potrawy warte spróbowania to jakie by to były?

Barcelonę polecam każdemu, na każdym kroku. Wielu naszych znajomych oraz rodzina wybiera się do nas w wolnym czasie. Często służę pomocą i bawimy się z żoną w przewodników po barcelońskich uliczkach. Jest wiele miejsc, do których lubię wracać, jednym z nich jest słynny Bunker del Carmel, gdzie codziennie spotyka się mnóstwo ludzi, którzy obserwują Barcelonę z góry. Jest to jedno z ulubionych miejsc.

Odnośnie samej Barcelony, to najsłynniejsza jest Sagrada Famila, w której byłem już bodajże 5 razy. Jesteśmy tam za każdym razem, kiedy ktoś przyjeżdża do nas w odwiedziny. Z żoną byliśmy tam również sami, aby na spokojnie podziwiać najsłynniejsze dzieło Gaudiego. Barcelona jest miastem, w którym nie można się nudzić, każdego dnia można robić zupełnie inne rzeczy. Są tutaj wielkie możliwości. Wraz z żoną w tym roku postanowiliśmy poznać jeszcze bardziej region Katalonii i wybieramy się poza granicę Barcelony, kiedy tylko możemy.

Szczerze powiedziawszy jestem zachwycony, jak wiele pięknych miejsc hiszpańskie miasta i miasteczka mają do zaoferowania. Są niezwykle urokliwe. W ostatnie wakacje, postanowiliśmy cały miesiąc poświęcić na to, aby poznać całą Hiszpanię i wybraliśmy się w trasę objazdową. Zrobiliśmy ponad 10 tys. kilometrów w miesiąc, więc myślę, że najważniejsze miejsca w Hiszpanii zobaczyliśmy. W notesie zostały odnotowane te, do których chcemy wrócić i zwiedzić je jeszcze raz. Na pewno będziemy po Hiszpanii jeszcze podróżować.

Który region Hiszpanii najbardziej Was urzekł?

Chyba Andaluzja. Naprawdę byliśmy pod wielkim wrażeniem, jak zmienia się klimat, ugruntowanie terenu i całe otoczenie, co każde przejechane 50-100km. Jedziesz wybrzeżem, za chwilę wjeżdżasz w góry, oglądasz piękną zieleń, by za chwilę natrafić na miejsca, gdzie nie ma nic. Sucha ziemia i zero zieleni. I to wszystko było cudowne. Cieszymy się, że udało nam się to uwiecznić na kamerze i często wracamy z żoną wspomnieniami do tamtych miejsc.

Nie wiem czy mieliście okazję zobaczyć Congost de Mont-Rebei, które według mnie jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Katalonii.

Tak, byliśmy tam również. Wszystkich nazw nie jestem w stanie zapamiętać, bo naprawdę zobaczyliśmy już bardzo dużo. Te najważniejsze, które zrobiły na nas największe wrażenie, zawsze zapisujemy w notesie, bo nie jesteśmy w stanie wszystkiego zapamiętać.

Rozumiem, że polecasz każdemu Hiszpanię na wakacje.

Oj, jak najbardziej. Każdemu i każdy jej rejon. Ja zawszę służę pomocą moim znajomym i najbliższym. Często też stajemy się z żoną przewodnikami i oprowadzamy naszych bliskich po Hiszpanii. Wiadomo, że są w tym lepsi, więc często oddajemy naszych znajomych, jak już mamy ich dosyć (śmiech) w ręce profesjonalnych przewodników.

Hiszpanie są bardzo otwartym narodem. Spędzają dużo czasu w restauracjach, barach. Celebrują wręcz kulturę wychodzenia z domu. Czy zaskoczył Cię w sposób szczególny jakiś hiszpański zwyczaj?

Tak! Ja zawsze się śmieję, jak wracam do Polski, że Hiszpanie to są mistrzowie tworzenia sobie świąt i dni wolnych od pracy. I to jest naprawdę fajne. Ja myślę, że Polacy się powinni tego jak najbardziej nauczyć (uśmiech).

Zgadzamy się!

Myślę, że nie jesteście Panie jedyne, które się z tym zgodzą. Bo ja też jestem jak najbardziej za tym. Właśnie chyba to najbardziej zapadnie mi w pamięci, jeśli chodzi o hiszpańskie zwyczaje.

Dieta śródziemnomorska, czy tradycyjna polska kuchnia?

Przed przyjazdem do Barcelony nie miałem wielu okazji, aby spróbować kuchni śródziemnomorskiej, ale teraz nie zamieniłbym jej na żadną inną. Nie mam oczywiście problemu, aby próbować innych kuchni. Jestem na każdą otwarty i lubię różnego rodzaju jedzenie. Mam jednak trochę utrudnione zadanie. Jestem sportowcem, więc muszę o swoją dietę mocno dbać. Jestem na specjalnej diecie, gdyż mam nietolerancję pokarmową. Jest kilka produktów, których muszę unikać. Także wybierając się do restauracji wybór potraw jest ograniczony. Na szczęście kucharze w restauracjach służą pomocą i nie mają problemu, aby czasem nawet wymienić wszystkie składniki od podstaw i stworzyć zupełnie nowe danie. Przy okazji dużo się dowiadujemy i później praktykujemy w domu, bo bardzo dużo też sami z żoną gotujemy.

Święta spędzacie w Barcelonie, czy w Polsce?

Mam taką pracę, że czasu na wyjazd do domu jest mało, ale na szczęście w lidze hiszpańskiej i umiłowaniu Hiszpanów do dni wolnych od pracy możemy pozwolić sobie na spędzenie świąt w Polsce, wśród najbliższych. Są różne ligi na świecie m.in. francuska, niemiecka, gdzie tego wolnego czasu nie maja, więc cały rok zawodnicy spędzają w Niemczech. Jeśli rodzina nie znajdzie czasu, aby się do chłopaków wybrać (wiem, bo mam kilku znajomych w lidze niemieckiej), to oni po prostu nie maja Świąt. W Hiszpanii akurat są dni wolne i często, jeśli możemy, wyjeżdżamy do rodziny, albo rodzina przyjeżdża do nas. Nie spędzamy Świąt sami.

„Obecnie przechodzimy mocną zmianę pokoleniową i do pierwszego składu Reprezentacji wchodzą młodzi zawodnicy, mający po 16, 17 lat. Oni będą stanowić nową generację, nowe posiłki, które będą stanowiły o losie drużyny. I tak na dobra sprawę teraz wszystko zaczyna się od nowa. Na początku mojej gry w Reprezentacji to ja uzyskiwałem pomoc od starszych kolegów. Teraz role się odwróciły i ja służę pomocą tym młodszym.”

Chciałabym zapytać Cię o Reprezentację. 5 listopada 2011 roku, mając 20 lat, zadebiutowałeś w Reprezentacji Polski w spotkaniu z Białorusią.

No to się Pani przygotowała (śmiech).

Oczywiście (uśmiech). Czy gra w reprezentacji ma dla Ciebie szczególne znaczenie?

Ja zawsze będę podkreślał, że to jest wielkie wyróżnienie dla zawodnika, kiedy może założyć koszulkę z orzełkiem na piersi i reprezentować swój kraj. A do tego jeszcze wygrywać mecze i odnosić sukcesy, bo te również są. Nasza polska piłka ręczna jest na wysokiej pozycji, raz jest lepiej, raz jest gorzej. Dobrze pamiętam swój debiut, na pewno towarzyszyły temu olbrzymie emocje i tego nie da się tak szybko zapomnieć. Chociaż w reprezentacji Polski gram prawie 10 lat, więc już kawałek czasu przeleciał. Obecnie przechodzimy mocną zmianę pokoleniową i do pierwszego składu Reprezentacji wchodzą młodzi zawodnicy, mający po 16, 17 lat. Oni będą stanowić nową generację, nowe posiłki, które będą stanowiły o losie drużyny. I tak na dobra sprawę teraz wszystko zaczyna się od nowa. Na początku mojej gry w Reprezentacji to ja uzyskiwałem pomoc od starszych kolegów. Teraz role się odwróciły i ja służę pomocą tym młodszym. I myślę, że dobrze się w tej tę roli odnajduję.

2015 rok, Mistrzostwa Świata w Katarze. Mecz o 3 miejsce z Reprezentacją Hiszpanii. Czyli znowu ta Hiszpania dala o sobie znać.

Cały czas ta Hiszpania się gdzieś pojawiała (uśmiech).

Z zamkniętymi oczami śpiewasz hymn. Dwie ostatnie bramki, dające Polsce prowadzenie, zostały zdobyte przez Ciebie. Końcówka meczu, dramaturgia, chaos, szaleństwo i wielka radość na końcu. Ja do tego meczu wracam wielokrotnie. Wracasz wspomnieniami do tamtych chwil?

Tak, oczywiście. Często mi się to zdarza. Z drugiej strony jednak nie można za bardzo oglądać się za siebie. Bo to już gdzieś było i ten sukces za rok tak naprawdę wygasa, pomimo tego, że w pewnych momentach np. wywiadach do niego się wraca. Jeśli przydarzy nam się niepowodzenie, to na kolejnych Mistrzostwach możemy wrócić na właściwe tory i poprawić swój wynik

Jest to bardzo dobre , bo nie ma czasu na tak zwane rozpamiętywanie niektórych rzeczy. Jednak rzeczywiście do takich wspaniałych momentów, jak ten w Katarze, warto jest powracać. Tym bardziej, jeśli rozgrywa się naprawdę dobre spotkanie, a takie właśnie wtedy udało mi się rozegrać. Rzeczywiście trochę napsułem krwi Hiszpanom, pomimo młodego wieku, bo jeszcze byłem młodym zawodnikiem, stwarzałem dużo problemów obrońcom Hiszpańskim i udawało mi się te podania od kolegów wykorzystywać i zamieniać je na bramki. Cieszę się, że przyczyniłem się do tego sukcesu.

Wtedy też trenerem reprezentacji Hiszpanii był Manolo Cadenas, Twój trener z Wisły Płock.

Zgadza się. To nazwisko się również dość często przewijało w trakcie mojej kariery. Rozmawiałem nawet po tym meczu z trenerem. Pomimo tego, że był bardzo zdenerwowany, to z drugiej strony mówił, że się cieszy. Akurat byłem wtedy jego zawodnikiem w Płocku, więc z jednej strony był bardzo smutny, a z drugiej zadowolony.

Że jego człowiek…

Tak, że jego człowiek dokonał tzw. egzekucji jego kraju (uśmiech).

Po dobrych latach Reprezentacji przyszły lata nieco trudniejsze. Tak jak wcześniej wspomniałeś, skład Reprezentacji wygląda teraz nieco inaczej. Jest dużo młodych zawodników, którzy będą stanowić w przyszłości o sile drużyny. Czy my, kibice, możemy liczyć na powrót starych, dobrych czasów?

Nie da się ukryć, że teraz nadeszły trudniejsze momenty. W tym miejscy chciałabym powiedzieć, że jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak duże wsparcie otrzymujemy od naszych kibiców. Każdy z nas, zawodników, podkreśla, że bez nich, bez ich wsparcia, wygrywanie przychodzi nam dużo ciężej. I to jest bardzo fajne, że pomimo tego, że tych wyników nie ma, nie załapaliśmy się na Mistrzostwa, to wsparcie od kibiców jest cały czas odczuwane. Oczywiście zdarza się, że są też tacy, którzy się od nas w tych trudniejszych momentach odwrócili. Ja to w jakimś sensie rozumiem. Naszym zadaniem jest to, aby dobrą grą przybliżyć do siebie tych kibiców, którzy z nami pozostali. A być może naszymi sukcesami uda nam się odsłonić oczy tym, którzy się odwrócili i powrócą do wspierania naszej Reprezentacji. Podstawy do tego , aby odnosić sukcesy, naprawdę są. Proszę zauważyć, że nasz zespół jest bardzo młody. Średnia wieku naszej reprezentacji została wyliczona na 23 lata. To jest praktycznie średnia wieku niespotykana w pierwszej reprezentacji kraju. A więc podstawy już są, fundamenty zostały wylane, teraz trzeba zacząć odbudowę Reprezentacji Polski i z powrotem powrócić na salony.

Miałem to szczęście, że sam mogłem wybrać to, co chcę w życiu robić i do tego mogę dzięki temu zarabiać pieniądze, aby móc sobie spokojnie żyć. Nie każdy tak ma, że jego zawód jest równocześnie jego pasją. Ja to szczęście mam. Dlatego też staram się odwdzięczyć swoją grą na boisku, swoim zaangażowaniem i udowodnić, że to nie była pomyłka i nie wzięło się znikąd.

Każdy sportowiec w celu rozwijania swojej kariery stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej, stawia nowe cele. Chciałabym Cię zapytać, jakie są Twoje sportowe plany w najbliższym czasie?

Kontrakt z FC Barceloną jest ważny jeszcze pół roku. Jest przed nami jeszcze wiele do wygrania. Jesteśmy na najlepszej drodze, aby awansować do finałowej czwórki Ligi Mistrzów. Marzeniem każdego z piłkarzy ręcznych jest trafić do tego miejsca. Ja miałem tę możliwość dwa lata temu. Niestety, nie udało nam się dotrzeć do finału. Zajeliśmy wtedy bodajże 4 miejsce. W tym roku te szanse są jeszcze większe. Na chwilę obecną zajmujemy pierwsze miejsce w grupie, nie przegrywając żadnego meczu. Ja po każdym sezonie stawiam sobie poprzeczkę zawsze nieco wyżej. Oczywiście, w pewnym momencie kariery dochodzi się do pewnego pułapu, którego nie da się przeskoczyć. Z powodu różnych czynników: wieku, doświadczenia, zmęczenia, które przychodzi razem z grą. Oczywiście cały czas chcę i cieszę się grą w piłkę ręczną, która jest moją pracą i wielką pasją. Miałem to szczęście, że sam mogłem wybrać to, co chcę w życiu robić i do tego mogę dzięki temu zarabiać pieniądze, aby móc sobie spokojnie żyć. Nie każdy tak ma, że jego zawód jest równocześnie jego pasją. Ja to szczęście mam. Dlatego też staram się odwdzięczyć swoją grą na boisku, swoim zaangażowaniem i udowodnić, że to nie była pomyłka i nie wzięło się to znikąd.

Czy to prawda, że smarujecie ręce specjalnym klejem, aby lepiej złapać piłkę?

Tak. Mała puszka kleju zawsze stoi przy ławce, w trakcie meczu zawodnicy podbiegają, rozsmarowują ręce. Klej konsystencją przypomina żywicę. Dopiero kilka lat temu klej został wprowadzony do piłki ręcznej. Słyszałem jednak opinie, że za 4 lata ponownie tego kleju ma nie być, bo mają zostać wprowadzone specjalne piłki i klej nie będzie już potrzebny. Z jednej strony używanie kleju jest ułatwieniem. Z drugiej, trudno jest piłkę rzucić, mając rękę wysmarowaną klejem. Ta piłka się sama nie odklei, trzeba wykonać odpowiedni ruch nadgarstkiem. To jest kolejna z umiejętności, którą gdzieś się nabywa się w trakcie grania.

„Skrupulatny, rzetelny, pamiętający, dbający o to, aby wszystko na czas było zrobione.” Takie słowa wypowiedział o Tobie Twój promotor, Grzegorz Żurek. Ukończyłeś studia na wrocławskim AWF, grając i mieszkając w Barcelonie. Trudne zadanie, zważywszy na to, że kariera sportowa to ciągłe mecze, treningi i trudno znaleźć czas na naukę. Ty jednak podjąłeś rękawicę.

To był dość ciężki okres. Zależało mi jednak na tym, aby po ukończeniu studiów licencjackich kontynuować naukę. To zadanie było utrudnione, bo nie było mnie już wtedy w kraju. Na szczęście uczelnia ułatwiła nam zadanie. Stworzyliśmy grupę studiujących sportowców, która sobie wzajemnie pomagała. Bardzo fajnie słyszeć takie słowa od swojego promotora. Na pewno mu za te słowa podziękuję.

Twoja praca magisterka związana była również z piłką ręczną?

Tak. Tematyka była związana z piłką ręczną. Była to kontynuacja pracy licencjackiej, rozmawialiśmy o zespołach, które przygotowują się do sezonu, czyli tak naprawdę o jednej z najważniejszych części sezonu, którą należy dobrze przepracować, a do tego podejść do tego z głową. Trzeba wszystko w odpowiedni sposób rozplanować, aby forma przyszła w najważniejszym momencie. To właśnie przedstawiłem w swojej pracy.

Lubisz śpiewać? Na swoim weselu śpiewałeś dla żony Dagmary (uśmiech).

Oczywiście! (uśmiech) Czego się nie robi dla żony? Była to piosenka „Sugar”. Teledysk można obejrzeć w Internecie. Nawiązaliśmy w piosence do oryginalnego teledysku zespoły Maroon 5. Gdy byłem młody, śpiewałem w chórze kościelnym przez 4 lata, do czasu gdy zaczęła się piłka ręczna i niestety na śpiewanie czasu już było znacznie mniej.

Piłka ręczna wygrała więc ze śpiewem. My czasami organizujemy polskie Karaoke, więc zapraszamy (uśmiech).

Być może (uśmiech). Nie wykluczam tego, że kiedyś spróbuję swoich sił.

Mam do Ciebie pytanie, które już raz padło w Twoim życiu i jestem ciekawa, jak teraz na nie odpowiesz. A więc: co widzimy, spoglądając w niebo?

Oj, takie pytanie mi zadano kiedyś?

Tak. W jakim polskim teleturnieju brałeś udział?

Aaa. Ciekawe. Była to Familiada. Po Mistrzostwach Świata byliśmy na topie wraz z kolegami i otrzymaliśmy zaproszenie do wzięcia udziału w teleturnieju, z czego chętnie skorzystaliśmy. Mam na nie jeszcze raz odpowiedzieć?

Tak. Wtedy odpowiedziałeś, że były to gwiazdy, a prowadzący Karol Strasburger uznał Cię za romantyka.

Na pewno była wtedy noc (uśmiech) A dzisiaj pierwszą odpowiedzią, która by mi przyszła na myśl, to słońce. W Hiszpanii jest go pod dostatkiem. Dziś przyleciałem z Polski, gdzie tego słońca brakuje i bardzo się za Hiszpanią stęskniłem.

WhatsApp Image 2019-01-13 at 18.04.52Pytanie od publiczności: Ile masz wzrostu?

A to jest dobre pytanie, bo w Internecie czasami te informacje są błędne. 207 cm. Jak się wyśpię i wstaję, to może i 208 cm (uśmiech).

Ulubione katalońskie słowo?

Estic molt feliç. Zawsze powtarzam tę sentencję.
(„Jestem bardzo szczęśliwy”, przyp.red.)

Molt bé.

Molt bé też jest fajne i bardzo mi się podoba. Jednak sentencję estic molt feliç powtarzam najczęściej.

Teraz już na pewno zapunktowałeś u katalońskich kibiców (uśmiech).Ulubiona hiszpańska potrawa?

Chciałbym powiedzieć, że jest to paella, ale niestety ryżu nie mogę jeść, bo mam nietolerancję pokarmową. Na szczęście jest też tzw fideua, które mniej więcej tak samo smakuje. To taka paella, która zamiast ryżu ma makaron. Jest to jedno z moich ulubionych hiszpańskich dań.

Kamilu, bardzo dziękujemy za rozmowę. Życzymy dalszych sukcesów sportowych, zwycięstwa Ligii Mistrzów oraz odkrywania nowych zakątków Katalonii, jak i całej reszty Hiszpanii.

Również dziękuję i zapraszam na mecze FC Barcelony!

Wywiad przeprowadziła Natalia Pera.

Share: