I Topienie Marzanny w Barcelonie – Reportaż

Share:

W sobotę, 17 marca 2012, na Plaży Icaria w Barcelonie utopiliśmy Marzannę. Dopisała pogoda, dopisali ludzie, a starosłowiański symbol zimy i złych mocy został podpalony i zabrany razem z falami do Morza Śródziemnego. Po oddaniu hołdu tradycji, równie tradycyjnie kontynuowaliśmy imprezę na piasku.

Em dic Marzanna, sóc de Polònia.

Pomimo tego, że wyczekiwaliśmy wiosny od dawna, wielu z przybyłych gości zdążyło przywiązać się do naszej sympatycznej jednak kukiełki. Rodacy zjawili się licznie, a część z nas przyszła z dziećmi i przyjaciółmi z innych krajów, aby mogli poznać naszą tradycję. Przed utopieniem biednej Marzanny odbyła się więc sesja zdjęciowa na piasku z tą gwiazdą wieczoru. Lalka miała ciemną karnację ze względu na odcień słomy, z której została wykonana. Materiał pochodził z plenerów Sant Boi de Llobregat i został wczesnym rankiem dnia poprzedniego skoszony przez Maćka. Pachnąca jeszcze katalońską słomą kukiełka została przyodziana w biało-niebieską sukienkę i otrzymała rude włosy z wełny.

W Meksyku tego nie mają 🙂

Około godziny 20.00 wszyscy byli gotowi być świadkami pierwszego Topienia Marzanny w Barcelonie, a być może nasza słowiańska bogini była też pierwszą, która spłynęła do Morza Śródziemnego. Organizatorzy wydarzenia, Maciek, Alicja i Krzysiek podeszli wraz z zebranymi 60 osobami nad fale (niektórzy do dzisiaj mają katar) i zaczęło się podpalanie kukiełki. Pierwsze płomienie zostały skierowane pod sukienkę, następne na ramiona i włosy. Tak płonąca Marzanna została zamaszystym ruchem wrzucona do wodnej otchłani, zima pożegnana, złe moce zniwelowane i tradycji na Playa Icaria stało się zadość. Biedna marchewkowowłosa jeszcze jakiś czas dryfowała na falach, lekko wyrzucana na piasek, jakby próbowała wrócić, ale oprócz zrobienia jeszcze paru zdjęć nikt nie zwrócił więcej uwagi na symbol przemijającej pory roku, więc po chwili na zawsze zniknęła w głębinach.

Do morza z nią!

Uczestnicy wydarzenia przenieśli się na murek wgłąb plaży, a impreza, której jakiś czas towarzyszyły dźwięki gitary i śpiewy, przeciągnęła się aż do godzin nocnych.

... a potem już "tylko" napoje i śpiewy 🙂

Dziękujemy wszystkim za udział w wydarzeniu i zapraszamy na kolejne!

Fot.: Nacho Martinez

Share: