O barcelońskim Hogwarcie i legendzie ravalskiego kota.
Już w tradycji celtyckiej podawano, że każda szanująca się czarownica musiała posiadać czarnego kota, symbol złej wróżby. Według pradawnych wierzeń właśnie te stworzenia najlepiej komunikowały się z kobietami, szczególnie wiedźmami. Co ma wspólnego ravalski kot z tymi historiami?
El Gat de Botero, rzeźba przedstawiająca kota z brązu, została nabyta przez Ajuntament de Barcelona w 1987 roku. Jej autorem jest kolumbijski rzeźbiarz Fernando Botero, który notabene jest również twórcą posągu konia znajdującego się na Terminalu 2 lotniska El Prat.
Masywny kot o grubym ogonie i dziecięcej twarzy parę dobrych lat spędził w parku Ciutadella, aby później, w 1992 roku zostać przeniesiony na Stadion Olimpijski. Po zakończeniu imprez sportowych wylądował z kolei na placyku za Drassanes. Ustawiony na małym podeście pilnował wejścia do najmniej znanych ogrodów w Barcelonie, Els Jardins Baluard. Tam, wśród towarzystwa spod ciemnej gwiazdy, byłby zupełnie zapomniany. Jednak w końcu, w 2003 roku, po 15 latach wędrówki rozpoczął nowe życie na Rambla de Raval, gdzie stoi dumnie do dzisiaj.Miejsce to, oficjalnie dość przypadkowe, mając na względzie pradawne wierzenia ma swój tajemniczy wymiar.
Otóż niedaleko Rambla de Raval, na końcu Carrer de la Cadena, otoczonej od XIV do XVIII wieku cmentarzami, znajdowała się kiedyś trzecia najbardziej znana w Barcelonie fontanna: La Font de les Bruixes, czyli fontanna czarownic. Według znanego, nieżyjącego już katalońskiego etnologa, Joana Amadesa, fontanna ta “zaopatrywała w wodę znachorów, czarownice i ludzi żyjących ze złych mocy (…).” Ludzie pobożni omijali to miejsce, a kiedy widzieli kobietę czerpiącą tam wodę, okrzykiwali ją wiedźmą. Według badacza, w jednym z domów blisko fontanny znajdowała się wtedy szkoła dla czarownic, gdzie wprowadzano w tajniki sztuki magii tych, którzy pragnęli zostać czarownikami lub czarownicami, za jedną uncję od lekcji”.
Legenda głosi, że duchy czarownic, które krążą w tych okolicach do dzisiaj, wreszcie znalazły swojego kota-stróża, który od czasu pobytu na Ravalu zyskał blask i zmienił swoje jednocześnie obrażone i nostalgiczne oblicze na tajemniczy, ukryty półuśmiech.
(„La Barcelona invisible”, Imma Santos i Aureli Vazquez)