Podróż z psem samolotem.

17689
3
Share:

Podróżowanie z psem wydawało mi się dość łatwym zadaniem. Kupuję psu bilet i już! Często widywałam na lotnisku ludzi z małymi pieskami, więc jeśli oni mogą to ja też. Ale kiedy zaczęłam zgłębiać temat, to okazało się, że to czeski film, czyli nikt nic nie wie. Każdy operator każdej linii lotniczej miał inny pomysł na podróżowanie z psem.

Wiele linii lotniczych, tych tanich oczywiście, nie przyjmuje w ogóle zwierząt na pokład. Niektóre przyjmują tylko małe, czyli do 6 kg, które lecą w kabinie, jako bagaż podręczny. A co zrobić, jeśli pies waży 11kg????? Wtedy pozostaje nam LOT lub Iberia. Musimy pamiętać, że tak jak często giną bagaże, tak i może zaginąć pies, musi to więc być lot bezpośredni, bez przesiadek.

Na pokładzie każdego samolotu mogą lecieć maksymalnie dwa psy. Dlatego im wcześniej kupimy bilet tym lepiej. W przypadku LOTu trzeba go kupić przez telefon, gdyż kupując na stronie internetowej nie ma opcji rezerwacji miejsca dla psa. Dla psa robimy tylko rezerwację w luku bagażowym, płacimy za niego dopiero na lotnisku, przed odlotem. Przez telefon będzie trzeba podać wielkość klatki, wagę psa z klatką oraz nr czipa i nr paszportu psa. Wszystkie te dane można też uzupełnić później, nawet na tydzień przed wylotem, także telefonicznie.

Jeśli mamy już rezerwację, to następnym krokiem jest klatka. Jeśli jej nie macie, to też trzeba kupić ją dużo wcześniej, żeby zwierzak przyzwyczaił się do niej. To chyba najtrudniejsze i najdelikatniejsze zadanie, bo od tego pierwszego lotu zależy, jakie będą kolejne. Jest wiele sposobów, większość z nich wymyśliłam sobie sama i poskutkowały. Mój pies uwielbia latać i w domu bardzo często sam wchodzi do klatki, żeby się w niej przespać.Jeśli ktoś będzie potrzebował rady w tym kierunku to niech do mnie napisze, chętnie pomogę.

Dobrze jest też zabrać psa w klatce na małą przejażdżkę samochodem na dwa tygodnie przed lotem. Będziemy wtedy wiedzieli, jak znosi podróż. Bo jeśli na przykład wymiotuje, to będziemy mieli czas, żeby poradzić się weterynarza.

Sama klatka musi być homologowana, ale bez problemu kupimy ją w dużych sklepach dla zwierząt. Pies musi się w niej spokojnie obrócić i musi mieć ” sufit” 5 cm nad uszami w pozycji stojącej. Takie są wymagania, ale w moim przypadku nikt tego nie sprawdzał ani na lotnisku w Barcelonie ani w Warszawie. Ale musimy pamiętać, że nasz zwierzak będzie w niej przebywał już na godzinę przed lotem, potem około 3 godzin w samolocie i jeszcze przynajmniej pół godziny po przylocie. Musi więc być wygodna dla niego.
W sklepach przy zakupie klatki polecają nam też kółka do niej. I choć wydaje się to wygodne, bo nie trzeba nieść klatki z psem to ja nie polecam. W samym samolocie są zabronione i ja miałam problemy na lotnisku, żeby je zdjąć. Zresztą pies na lotnisku nie musi być w klatce, możemy go mieć cały czas na smyczy. Dopiero kiedy pracownik lotniska odbiera go od nas, to musimy go sami w tej klatce zamknąć.

Pozostaje już nam tylko paszport. Wyrabiamy go na miejscu, u weterynarza. Musimy pójść do niego z naszym zwierzakiem i do jego paszportu wpisuje nasze dane, nr czipa i obowiązkowe szczepionki Koszt takiego paszportu to około 50 e. Do Polski nie jest potrzebna kwarantanna.

Sama procedura na lotnisku w Barcelonie jak i w Warszawie jest podobna, choć jak ostrzegają pracownicy lotniska, wszystko zależy od kraju. Należy podejść do odprawy z walizką, psem i klatką. Oddajemy walizkę, sprawdzają dane w paszporcie psa, a potem ważą psa z klatką. Dostajemy kwit z tą wagą i musimy pójść do innego specjalnego okienka i zapłacić. Cena to mniej więcej 10 e za kilo. Po opłaceniu wracamy do okienka odprawy i dopiero wtedy dostajemy kartę pokładową. Następnie przychodzi po nas pracownik lotniska i zabiera nas wraz z psem do specjalnego pomieszczenia, gdzie zostaje prześwietlona klatka, a my z psem musimy przejść przez bramkę bezpieczeństwa. Potem zamykamy psa w klatce i oddajemy go pracownikowi. Wtedy my sami idziemy do kontroli bezpieczeństwa. Na lotnisku w Warszawie wygląda to identycznie, tyle tylko, że tam pies nie przechodzi przez bramkę bezpieczeństwa. Tak przynajmniej było w moim przypadku.

Po wylądowaniu w Warszawie najpierw odbieramy naszą walizkę. Pies nie wyjeżdża na taśmie, to zabronione. Musimy go odebrać w innym miejscu. Ja miałam duże problemy z odebraniem psa, bo nikt nie był w stanie powiedzieć mi gdzie mam go odebrać. Zajęło mi prawie godzinę uzyskanie konkretnej odpowiedzi. Na Okęciu odbieramy psy przy wyjściu nr. 1, przy stanowisku Służby Celnej. Ale radzę Wam na samym początku zapytać jakiegoś pracownika lotniska i nie ustępować aż nie dostaniemy konkretnej odpowiedzi. Wyrażanie chęci rozmowy z kierownikiem przyspiesza znacznie odebranie naszego zwierzaka :).

To wszystko oczywiście na podstawie mojego doświadczenia. Wszystko zależy od linii lotniczych, zwierzaka i kraju, do którego lecimy. Ale gdybym wiedziała to, co wyżej opisałam, to zaoszczędziłabym sobie wielu nerwów i ciągłego bólu głowy…

Autor: Dagmara Kubit

Share: