Barcelona niespokojna i niepokorna – Strajk generalny 14N.

7499
9
Share:

Odkąd osiedliłem się w Barcelonie prawie dziewięć miesięcy temu, byłem świadkiem już dwóch strajków generalnych i dwóch znaczących manifestacji. Po strajku generalnym 29 marca przyszedł czas na masową manifestację 11 września w dzień narodowy Katalonii. Z kolei 12 października na Plaça Catalunya zebrali się przeciwnicy niepodległości Katalonii z flagami Hiszpanii oraz dwustronnymi flagami katalońsko-hiszpańskimi.

Według rządu katalońskiego było ich około 6 tysięcy, jednak organizatorzy ku zaskoczeniu wszystkich podali liczbę 60 tysięcy i ogłosili sukces pro-hiszpańskiej demonstracji. Po kilku mniejszych strajkach, m.in. pracowników transportu miejskiego, przyszła też kolej na kolejny ogólnokrajowy strajk. 14 listopada o godzinie 18:00 Passeig de Gràcia po raz kolejny został zablokowany przez tłumy manifestantów, przybyłych aby okazać niezadowolenie z cięć budżetowych, dofinansowania banków oraz eksmisji zadłużonych osób z mieszkań. Nie zabrakło również akcentów separatystycznych i haseł wymierzonych przeciwko Hiszpanii oraz Niemcom, krajowi mało popularnemu w Hiszpanii w dobie kryzysu.

Wielu manifestantów wyszło na ulicę z flagami hiszpańskiej republiki z lat 1931 – 1939, jak mniemam wyrażając w ten sposób swoje lewicowe poglądy. Zdecydowanie więcej było jednak flag w katalońskie czerwono-żółte pasy oraz haseł separatystycznych, np. „Bez niepodległości nie ma rozwiązania”. Zorganizowano również specjalny 'soundsystem’ na samochodzie ciężarowym, który stanął pośrodku Passeig de Gràcia. Można było usłyszeć utwory zespołu Ska-P czy też przeróbkę „Gangnam Style” z popularnego w Katalonii programu „Polònia”. Muszę przyznać, że na Półwyspie Iberyjskim ludzie nie tylko doskonale potrafią organizować manifestacje, ale też lubią się gromadzić, okazywać sprzeciw, protestować.

Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć z manifestacji przy Passeig de Gràcia:

Niestety, tak jak przy okazji innych strajków, także 14 listopada w całej Hiszpanii doszło do poważnych incydentów, a zarówno manifestanci jak i policja nie przebierali w środkach. W samej tylko Barcelonie w trakcie alternatywnej manifestacji na Via Laietana doszło do podpalenia trzech samochodów hiszpańskiej policji przez radykalnych manifestantów. 30 osób zostało aresztowanych, a ponad 30 odniosły rany w starciach policji z manifestantami. Szczególnie incydenty na Via Laietana wywołały poważne kontrowersje i doprowadziły do ostrej wymiany oskarżeń między politykami. Przewodnicząca Partido Popular w Katalonii, Alicia Sánchez-Camacho, oskarżyła Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Katalonii o pozostawienie komisariatu hiszpańskiej policji bez pomocy. Według delegatury hiszpańskiego rządu w Barcelonie, komisariat wzywał pomoc katalońskiej policji Mossos d’Esquadra aż 4 razy zanim ta zjawiła się na miejscu. Strona katalońska nie pozostała dłużna Sánchez-Camacho, a cała sprawa stała się pretekstem do wymiany ciosów między partiami politycznymi. Trzeba też przyznać, że moment był na to idealny – tuż przed wyborami do katalońskiego parlamentu.

W Barcelonie incydenty sprowokowali głównie radykałowie na manifestacji alternatywnej. Policja z kolei również miała swoich ludzi wśród manifestantów i czekała na pretekst do interwencji. Na poniższym filmiku widać moment, w którym manifestanci odkrywają policjantów i dochodzi do bójki:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=qXBPEqUa88o

Znana ze swojej brutalności katalońska policja narozrabiała też w Tarragonie, gdzie w dniu strajku oberwało się 13 letniemu dziecku i dziewczynie, która stanęła w jego obronie. Fakt ten został również udokumentowany i jest dostępny na youtube:

Ten incydent w Tarragonie wywołał takie oburzenie w całym kraju, że tłumaczyć się musiał prezydent Generalitat, Artur Mas. Co prawda przyznał, że niektóre działania policji były przesadnie brutalne, lecz w końcu stanął po stronie Mossos d’Esquadra, których pracę określił jako „bardzo trudną”, a rozbicie głowy 13 letniego dziecka uznał za nieumyślnę pomyłkę agenta Mossos. Przeglądając wiadomości następnego dnia zastanawiałem się jak takie wytłumaczenie zaakceptuje Ester Quintana, która tego dnia była ze znajomymi na Passeig de Gràcia w głównej manifestacji przebiegającej bez żadnych zakłóceń i nieprzyjemności do czasu gdy 42-letnia Katalonka została postrzelona w oko gumową kulą wystrzeloną przez Mossos d’Esquadra. Ester stała się kolejną ofiarą gumowych kul w Barcelonie, gdzie w różnych manifestacjach w ostatnich 3 latach aż 7 osób straciło oczy. Na stronie stopbalesdegoma.org można znaleźć manifest przeciwników użycia tego typu kul przez policję oraz listę ofiar i dokładny opis każdego z przypadków. Akcja „Stop Bales de Goma” jest wspierana przez znane osobistości takie jak humorzysta Berto Romero czy aktorzy znani z programów „Polònia” i „Crackòvia”. Ostatnio mówi się o tym, że akcja w końcu przyniesie pożądany efekt i gumowe kule zostaną wyeliminowane z policyjnego arsenału. Osobom znającym kataloński polecam posłuchania opowieści Ester o tym zdarzeniu z 14 listopada, które zmieniło jej całe życie:

Na poniższych filmikach z youtube można również obejrzeć sprawozdanie z incydentów w czasie strajku:

Nie chciałbym skupiać się wyłącznie na tej mało przyjemnej stronie strajku, lecz niestety, jak to zwykle bywa, to o niej było głośniej w mediach niż o spokojnej i pokojowej manifestacji na Passeig de Gràcia. Dalszą część tej historii napisali już katalońscy politycy, którzy 25 listopada stanęli do walki o głosy wyborców. O tym również wkrótce napiszę.

Filip Rami

Artykuł pochodzi z bloga: Codzienność i niecodzienność po katalońsku. Korespondencja z emigracji.em

Share: